piątek, 19 sierpnia 2011

Filozofia gabkowa

Wysłałam go do sklepu, by kupił mi między innymi gąbeczki do mycia naczyń, takie najzwyklejsze w świecie, kolorowe z jedną stroną szorstką. Wydawało by się, że nie ma w tym filozofii, jednak gdy wrócił i położył reklamówkę na blacie, a ja standardowo zaczęłam wyjmować rzeczy ... zauważyłam małą nieprawidłowość. W reklamówce były gąbki... do mycia ciała, siebie...

Ja: Co to jest? Miały być do mycia garów!
On: no nie było.
Ja: Jak mogło nie być?
On: no nie widziałem
Ja: Jak mogłeś nie widzieć?! Co ja mam z tym zrobić?!
On: {chwila milczenia} O jezu potnij sobie to będziesz mieć malutkie do czego tylko chcesz.


1 komentarz: