Klient: Dziś powiedziałem żonie, że może mnie traktować, jak psa.
Ja: Dlaczego jak psa?
Klient: Może mnie nakarmić, pogłaskać i wypuścić na noc.
piątek, 23 grudnia 2011
środa, 23 listopada 2011
Parkowanie...
Tak więc dzień później od wielkiej dysputy na temat parkowania i kobiet, taka o to sytuacja w tym samym towarzystwie. Noszę skrzynke z jednej cześci baru do drugiej:
Klient1: Jaka ty silna...
Ja: Pfff... żebyś widział, jak samochody przenoszę...
Klient2: Jak się parkować nie potrafi, to przenosić trzeba....
Klient1: Jaka ty silna...
Ja: Pfff... żebyś widział, jak samochody przenoszę...
Klient2: Jak się parkować nie potrafi, to przenosić trzeba....
niedziela, 20 listopada 2011
Alkoholowo
"Gdyby wątroba się nie regenerowała to bym ją nosił w reklamówce"
"Ludzie dzielą się na dwie grupy. Na mądrych i głupich"
"Ludzie dzielą się na dwie grupy. Na mądrych i głupich"
czwartek, 10 listopada 2011
Przyrodzenie
Rozmowa pomiędzy moją mamą, a moim o samochodach. Właśnie wróciliśmy i kupiliśmy fiata bravo.
(...)
Mama: A przestań! Po co wam większy samochód, nawet ten jest za duży!
On: Ja to bym wolał audi a4, ale Patrycja tym autem zarysowałaby 30 na parkingu...
Mama: Takie auta, jak audi a4 to mają ci co chcą sobie przyrodzenie przedłużyć!
On: No właśnie... Dlatego jeździłem fordem Ka...
Mina mojej mamy bezcenna.
Ze słyszenia było to zabawniejsze niż jak to się czyta.
(...)
Mama: A przestań! Po co wam większy samochód, nawet ten jest za duży!
On: Ja to bym wolał audi a4, ale Patrycja tym autem zarysowałaby 30 na parkingu...
Mama: Takie auta, jak audi a4 to mają ci co chcą sobie przyrodzenie przedłużyć!
On: No właśnie... Dlatego jeździłem fordem Ka...
Mina mojej mamy bezcenna.
Ze słyszenia było to zabawniejsze niż jak to się czyta.
niedziela, 30 października 2011
Atak kontenera.
Jedno z najgorszych połączeń na świecie to bycie jednocześnie młodym kierowcą i panikarą. No więc w czasie imprezy halloweenowej w wielkiej kiecce, która utrudniała prowadzenie na równi z nogą w gipsie postanowiłam postanowiłam pojechać do domu się przebrać i wrócić na sprzątanie. Oczywiście nie było miejsc parkingowych, więc stanęłam koło kontenera. Było by pięknie, gdybym nie wpadła na pomysł, aby poprawić to parkowanie i... przewróciłam fordem ka ten owy kontener. Uciekłam z miejsca wypadku i wjechałam na inny parking, który z powodu nadmiernych emocji nie umiałam opuścić. Jak każda córeczka tatusia podreptałam do domu prawie z płaczem, przebrałam się, tata wyjechał, pojechałam auto pokazać Maćkowi... Był w pracy, więc jak skończyłam rozmawiać z nim przez telefon (opisując zdarzenie tak, jakby ten kosz mnie zaatakował) odbyła się taka rozmowa:
On: Moja wjechała w kosz.
Koleżanka z pracy: Jak w kosz?
On: Normalnie cofała i w niego wjechała.
KZP: I jak?
On: Nic, jedzie mi pokazać swoje dzieło
KZP: Acha.
(chwila ciszy)
KZP: Nie bij jej, bo na kamerach zostanie...
Obejrzał ani rysy, za parę godzin przyjechać miałam po niego. Spóźniłam się trochę.
Zmieniający go kolega: No i gdzie jest ta twoja?
On: A, pewnie przewraca jakies kosze na osiedlu, zaraz będzie...
Nalegał na publikacje - raz na jakiś czas to ja muszę być ofiarą rzeczywistości.
On: Moja wjechała w kosz.
Koleżanka z pracy: Jak w kosz?
On: Normalnie cofała i w niego wjechała.
KZP: I jak?
On: Nic, jedzie mi pokazać swoje dzieło
KZP: Acha.
(chwila ciszy)
KZP: Nie bij jej, bo na kamerach zostanie...
Obejrzał ani rysy, za parę godzin przyjechać miałam po niego. Spóźniłam się trochę.
Zmieniający go kolega: No i gdzie jest ta twoja?
On: A, pewnie przewraca jakies kosze na osiedlu, zaraz będzie...
Nalegał na publikacje - raz na jakiś czas to ja muszę być ofiarą rzeczywistości.
poniedziałek, 17 października 2011
Sms
"Zrobiłem sobie jajko na twardo do pracy. Postanowiłem je podgrzać w mikrofali. Jak ugryzłem to jajko wybuchło. Kawałek ust i prawą brew sobie oparzyłem. To jajko jest wszędzie. Na ścianie, na moich włosach ... teraz to jest trochę zabawne. Ela tu płacze ze śmiechu"
Ja też płakałam.
Ja też płakałam.
niedziela, 9 października 2011
Żona
K1: No i jak było po powrocie wczoraj?
K2: No w sumie w porządku, trochę zafochana była, no ale..
K1: Co ci powiedziała?
K2: Że powinienem ożenić się z barmanką, przynajmniej codziennie bym ją widział.
K2: No w sumie w porządku, trochę zafochana była, no ale..
K1: Co ci powiedziała?
K2: Że powinienem ożenić się z barmanką, przynajmniej codziennie bym ją widział.
sobota, 1 października 2011
Szkolne rozmówki
Opowiadam chłopakom z grupy o swoich przygodach z poszukiwaniem samochodów. Oni doradzają, ja marudzę, standard.
- co wy w ogóle mówicie, ja przecież fordem ka jeżdżę.
- to sobie lepiej taczkę z wiosłami kup.
- a i jakie mięśnie będziesz miała po paru ucieczkach przed Tirem na A4
Poznałam nowego profesora. Nie jest źle, wychodzę z sali i w bezpiecznej odległości mówię:
- ale on malutki!
- (pokazując rękami wielkości) Taki malutki, a taaaaaaaaaaaaaaaak cię upierdoli.
- co wy w ogóle mówicie, ja przecież fordem ka jeżdżę.
- to sobie lepiej taczkę z wiosłami kup.
- a i jakie mięśnie będziesz miała po paru ucieczkach przed Tirem na A4
Poznałam nowego profesora. Nie jest źle, wychodzę z sali i w bezpiecznej odległości mówię:
- ale on malutki!
- (pokazując rękami wielkości) Taki malutki, a taaaaaaaaaaaaaaaak cię upierdoli.
środa, 28 września 2011
e?
(...)
Klient1: co ty możesz wiedzieć!
Klient2: no to co wiem to wiem.
Klient1: ja jestem z zawodu ekonomistą
Klient3: a ja nauczycielem
Klient2: a ja dupą wołową i jakoś się nie chwalę.
(cisza)
Klient4: jak wołowa to na rzeź dobra szynka będzie.
jakoś mnie to tak wewnętrznie rozwaliło i rozczuliło...
Klient1: co ty możesz wiedzieć!
Klient2: no to co wiem to wiem.
Klient1: ja jestem z zawodu ekonomistą
Klient3: a ja nauczycielem
Klient2: a ja dupą wołową i jakoś się nie chwalę.
(cisza)
Klient4: jak wołowa to na rzeź dobra szynka będzie.
jakoś mnie to tak wewnętrznie rozwaliło i rozczuliło...
niedziela, 25 września 2011
Króliczożercza
Oglądam dziś zdjęcia pięknych świnek morskich, tak słodkich, króliczków. Takich które chce się natychmiast wziąć do domu i kooochać. Oglądając te zdjęcia mówię do swojego:
J: Mam ochotę na króliczka.
(cisza, ja dalej przeglądam zdjęcia)
J: ...albo świnkę morską.
On (przerażona mina, odsuwa się na drugi koniec kanapy): To potępił by nawet psożerczy koreańczyk...
J: Mam ochotę na króliczka.
(cisza, ja dalej przeglądam zdjęcia)
J: ...albo świnkę morską.
On (przerażona mina, odsuwa się na drugi koniec kanapy): To potępił by nawet psożerczy koreańczyk...
niedziela, 18 września 2011
Opakowanie
Wypiliśmy pepsi. Pusta puszka stała na stoliku dalej. Nagle on bierze ją i nalewa tam wody gazowanej.
J: Co robisz?
On: Pije pepsi.
J: Ale to woda gazowana.
On: ciiii... o tym wiesz tylko ty i ja.
J: Co robisz?
On: Pije pepsi.
J: Ale to woda gazowana.
On: ciiii... o tym wiesz tylko ty i ja.
piątek, 16 września 2011
Szacunek
Widzę, jak z daleka jedzie dwóch synków na rowerach, mijają sporo rówieśników i paru starszych, którzy będąc cool mówią do 10latków 'cześć'. Nie znam gości, więc ja postawiłam na ignorancję, ale akurat gdy ich mijałam usłyszałam:
S1: widziałeś, jak wszyscy mówią mi cześć?
S2: noo
S1: Bo to jest moja dzielnica.
S2: no i?
S1: To się nazywa - szacunek ludzi ulicy.
S1: widziałeś, jak wszyscy mówią mi cześć?
S2: noo
S1: Bo to jest moja dzielnica.
S2: no i?
S1: To się nazywa - szacunek ludzi ulicy.
Tablica z drinkami
środa, 31 sierpnia 2011
Lunatyk
Stęskniłam się za psiakami po weekendzie poza domem. Postanowiłam jedną, spokojną sukę wziąć na noc do siebie. Kochają spać na łóżku. Wszystko ok, Tośka to na prawdę spokojna suka.
Gdy wstawałam rano nadeptałam na swoją spinkę do włosów, ona się złamała, mnie bolała noga. Kiedy się już z tego bólu najęczałam i rozejrzałam na pokoju... prawie zabił mnie szok. Wszystko z blatu, stolika, kosza wiklinowego leżało na ziemi. WSZYSTKO. Drzwi i okno zamknięte. Emocje trochę mnie rozdzierały, więc krzycząc i zbierając wszystko z ziemi, wyżywałam się na ... śpiącym psie.
Mama w końcu nie wytrzymała hałasów i weszła do pokoju. W tym momencie do pokoju wpadło parę innych psów, a Tośka niezauważona wyszła pod nogami rodzicielki.
M: Co się tak drzesz?!
J: Tośka rozwaliła mi cały pokój w nocy!
M: Tośka? Tośka spała tam gdzie zawsze.
J: No nie spała, wzięłam ją.
M: Okno miałaś otwarte
J: Mamo okno? Okno przewróciło pudła z chustami i paskami? Żartujesz?
M: A gdzie jest Tośka nie widzę jej tu...
J: Wyszła, gdy otworzyłaś drzwi.
M: Jaaasneee...
Moja mama opowiada koleżankom, że lunatykuje, rozrabiam i zwalam na psy.
Gdy wstawałam rano nadeptałam na swoją spinkę do włosów, ona się złamała, mnie bolała noga. Kiedy się już z tego bólu najęczałam i rozejrzałam na pokoju... prawie zabił mnie szok. Wszystko z blatu, stolika, kosza wiklinowego leżało na ziemi. WSZYSTKO. Drzwi i okno zamknięte. Emocje trochę mnie rozdzierały, więc krzycząc i zbierając wszystko z ziemi, wyżywałam się na ... śpiącym psie.
Mama w końcu nie wytrzymała hałasów i weszła do pokoju. W tym momencie do pokoju wpadło parę innych psów, a Tośka niezauważona wyszła pod nogami rodzicielki.
M: Co się tak drzesz?!
J: Tośka rozwaliła mi cały pokój w nocy!
M: Tośka? Tośka spała tam gdzie zawsze.
J: No nie spała, wzięłam ją.
M: Okno miałaś otwarte
J: Mamo okno? Okno przewróciło pudła z chustami i paskami? Żartujesz?
M: A gdzie jest Tośka nie widzę jej tu...
J: Wyszła, gdy otworzyłaś drzwi.
M: Jaaasneee...
Moja mama opowiada koleżankom, że lunatykuje, rozrabiam i zwalam na psy.
Etykiety:
nigdy nie zrozumiem zwierząt w moim domu
Zapomniane potrzeby
Ostatnie nasze rozmowy o finansach przypomniały mi jeden dosyć znaczący dialog. Dostaliśmy wypłaty i dzieliliśmy pieniądze pomiędzy cele..
Ja: To będzie, żeby oddać rodzicom, trzeba wymienić amortyzatory, więc zostaje...(...)
Ja: Ok, muszę zapłacić książki, które zamówiłam, dobra zostaje 50zł, weź je i wydaj na głupoty. (dalej zamyślona, notuje nasze wydatki)
On: (trzyma w ręku te 50 zł i patrzy się na nie, jakby widział stepującego ducha)
Ja: Coś nie tak?
(chwila ciszy)
Ja: Potrzebujesz na coś więcej? Możemy inaczej to podzielić.
On: Nie nic, po prostu zastanawiam się, czy wydać to na dziwki, czy koks, a może i dziwki i koks, w końcu to taka fortuna...
niedziela, 28 sierpnia 2011
Pułapka GPS'a
Wyjeżdzaliśmy na weekend. Potrzebne nam było parę rzeczy jeszcze, więc wyskoczyłam szybko do sklepu. Chwilowy wypad przemienił się w dwugodzinne poszukiwania. Kiedy wróciłam czekał już w samochodzie. Ustawił GPS, ruszył. Nasza klimatyzacja ma sporo wad, więc wolimy otwarte okno. Czekałam, aż porządnie ruszy, aż trasa się zacznie. Po krótkiej trasie stanął na skrzyżowaniu:
Ja: RUSZAJ!
On: {zdezorientowany się rozgląda, patrzy na GPS, który stracił sygnał}
Ja: Na co czekasz? Jedź!
On: Ale.. ale.. Ja nie wiem gdzie!
Tak... Nie wyjechaliśmy z parkingu nawet.
Ja: RUSZAJ!
On: {zdezorientowany się rozgląda, patrzy na GPS, który stracił sygnał}
Ja: Na co czekasz? Jedź!
On: Ale.. ale.. Ja nie wiem gdzie!
Tak... Nie wyjechaliśmy z parkingu nawet.
sobota, 20 sierpnia 2011
Nowa z serii: psy.
5 rzeczy, których nie rozumiem:
1. Jak pies o wadze dwóch kilo znalazł się, chodził i zszedł bez szwanku na plazmowym telewizorze. [czeszka]
2. Dlaczego zdrowy pies wpierdala tynk [don corleone, po domowemu słodziak]
3. Dlaczego jeden z psów w moim domu prowadzi wojnę podjazdową ze mną ? Na mój widok ucieka, mimo że nigdy mu nic nie zrobiłam, a jak się do niego odezwę - zawsze czeka zemsta pod drzwiami.
4. Jakim cudem z zamkniętego akwarium wydostała się rybka, która została zjedzona przez starą, małą ruchliwą sukę? [tośka]
5. Dlaczego jeszcze nic się stało psu, który zjada wszystko łącznie z kablami? [don corleone, po domowemu słodziak]
1. Jak pies o wadze dwóch kilo znalazł się, chodził i zszedł bez szwanku na plazmowym telewizorze. [czeszka]
2. Dlaczego zdrowy pies wpierdala tynk [don corleone, po domowemu słodziak]
3. Dlaczego jeden z psów w moim domu prowadzi wojnę podjazdową ze mną ? Na mój widok ucieka, mimo że nigdy mu nic nie zrobiłam, a jak się do niego odezwę - zawsze czeka zemsta pod drzwiami.
4. Jakim cudem z zamkniętego akwarium wydostała się rybka, która została zjedzona przez starą, małą ruchliwą sukę? [tośka]
5. Dlaczego jeszcze nic się stało psu, który zjada wszystko łącznie z kablami? [don corleone, po domowemu słodziak]
piątek, 19 sierpnia 2011
Filozofia gabkowa
Wysłałam go do sklepu, by kupił mi między innymi gąbeczki do mycia naczyń, takie najzwyklejsze w świecie, kolorowe z jedną stroną szorstką. Wydawało by się, że nie ma w tym filozofii, jednak gdy wrócił i położył reklamówkę na blacie, a ja standardowo zaczęłam wyjmować rzeczy ... zauważyłam małą nieprawidłowość. W reklamówce były gąbki... do mycia ciała, siebie...
Ja: Co to jest? Miały być do mycia garów!
On: no nie było.
Ja: Jak mogło nie być?
On: no nie widziałem
Ja: Jak mogłeś nie widzieć?! Co ja mam z tym zrobić?!
On: {chwila milczenia} O jezu potnij sobie to będziesz mieć malutkie do czego tylko chcesz.
Ja: Co to jest? Miały być do mycia garów!
On: no nie było.
Ja: Jak mogło nie być?
On: no nie widziałem
Ja: Jak mogłeś nie widzieć?! Co ja mam z tym zrobić?!
On: {chwila milczenia} O jezu potnij sobie to będziesz mieć malutkie do czego tylko chcesz.
wtorek, 3 maja 2011
Życiowe rany
Ja: aua, mówię ci, że mnie boli, nie dotykaj mnie
On: jak mnie boli to jeszcze złośliwie mnie dotykasz!
Ja: Bo ty umierasz z powodu centymetrowego siniaka lub guza, bo uderzyłeś się w stół!
On: Walnąłem się w drzwi!
Ja: co za różnica
On: ... bo zapomniałem nacisnąć klamki.
On: jak mnie boli to jeszcze złośliwie mnie dotykasz!
Ja: Bo ty umierasz z powodu centymetrowego siniaka lub guza, bo uderzyłeś się w stół!
On: Walnąłem się w drzwi!
Ja: co za różnica
On: ... bo zapomniałem nacisnąć klamki.
czwartek, 21 kwietnia 2011
Urojony bajer
On: Dziś kierowniczka delimy mnie zaczepiła, i tak bajerowała i ciągła na zaplecze, ale jej powiedziałem, że mam dziewczynę.
Ja: Jaasssne.
On: Naprawdę mam dziewczynę!
Ja: Jaasssne.
On: Naprawdę mam dziewczynę!
poniedziałek, 7 marca 2011
poniedziałek, 24 stycznia 2011
Paczki
[rozmowa o pracy, przyszłości]
Ja: Jak te twoje studia będą niedochodowe to idziesz do zawodówki
On: Na kopalnie!
Ja: Nie.
On: Będziemy mieć paczki na święta!
Ja: Nie będziemy mieć, bo nie będziemy mieć dzieci.
[ chwila ciszy. Długa. Zajęłam się czymś na laptopie, nagle za moich pleców...]
On: Zróbmy dzieci, żeby mieć paczki!
Ja: Jak te twoje studia będą niedochodowe to idziesz do zawodówki
On: Na kopalnie!
Ja: Nie.
On: Będziemy mieć paczki na święta!
Ja: Nie będziemy mieć, bo nie będziemy mieć dzieci.
[ chwila ciszy. Długa. Zajęłam się czymś na laptopie, nagle za moich pleców...]
On: Zróbmy dzieci, żeby mieć paczki!
niedziela, 9 stycznia 2011
Chińczyk

Ja: Podejrzany jesteś.
On: ja??
Ja: Oczy ci się świecą, piłeś.
On: nie, no w pracy byłem
Ja: piłeś widze po oczach.
On: Jezu, to sztuczne światło. A chińczykowi co powiesz? Ha? Że wypił 2 litry wódki ? Co mu powiesz, że wypił tyle, że go pokrzywiło? Że oczy takie ma, bo pije? To rasizm!
Ja: Piłeś.
On: No dobra...
Subskrybuj:
Posty (Atom)